piątek, 2 sierpnia 2013

Kuala Lumpur

Zupełnie nieoczekiwanie i ku wielkiemu zaskoczeniu odkrywam w te wakacje Kuala Lumpur!

Trzy tygodnie to wystarczająco długo, żeby przekonać się na własne oczy, że Kuala Lumpur kręci się wokół wież - Petronas Towers. Te ogromne budynki górują nad miastem i są jego najbardziej charakterystycznym punktem. Najwyższe, więc jako pierwsze rzucają się w oczy przy wjeździe do miasta, z okna hotelowego czy z wąskich uliczek dookoła Central Market.

Wieże mają 453 m wysokości, wykonane są ze stali i ze szkła. Niezależnie od pory dnia czy nocy, robią niesamowite, zapierające dech w piersiach wrażenie.

Unexpectedly and surprisingly this July – let’s explore Kuala Lumpur more!

Three weeks is just enough to be sure and not surprised that Kuala Lumpur is all about Petronas Towers. This huge building is towering over the city and is a kind of its signature. It’s the first thing that can be seen when approaching the city by the highway, from your hotel room (the higher floor the better, 22nd is all right ;)))) or from the narrow streets just beside the Central Market.

The twin towers are 453 m high, are made of steel and glass making the breathtaking impression. Not only tall, but also bright and light looks beautiful all day and night.








W Kuala Lumpur jak w wielkim tyglu mieszają się style, nowoczesność z przeszłością. Wielkie, szklane budynki i stare, wąskie uliczki, gdzie skupione są miejskie rynki oferujące absolutnie wszystko. Mieszania turystycznych miejsc jak imprezowa dzielnica ze słynną Bukit Bintang z odległymi obszarami, gdzie lepiej się nie zapuszczać.
The city is a mix of modern high buildings and old narrow streets where markets offering absolutely everything are located. It is mix of places like Bukit Bintang so called Party Street and places where it is better not to go…at all. 



































Mieszją się tu nie tylko style, ale i pochodzących z różnych stron świata ludzie, a przede wszystkim JEDZENIE. Jedzenie jest niesamowicie ważne dla mieszkańców wyspy. Już pierwszego dnia rozmowa szybko zeszła na jedzenie i tutejsze smakołyki, a pierwszego słowa jakiego się nauczyłam było - makanan - czyli właśnie jedzenie. Nie ma tu jednej wiodącej kuchni, która dominowałaby nad innymi. Swoje miejsce mają tu na równi smaki lokalne, ale i indyjskie, chińskie, japońskie - do wyboru, do koloru. Spróbowanie wszystkiego jest niemożliwe ale wszystko jest tak pyszne, świeże, że obżarstwo nie kończy się tu bólem brzucha (chyba, że ktoś na prawdę nie lubi owoców morza, wówczas polecam bardziej 'europejskie' smaki i kuchnię włoską, która jest tu bardzo popularna)
Najbardziej egzotyczne okazały się owoce, których tu pod dostatkiem, a zwłaszcza jeden, zabroniony w miejscach publicznych, np. w hotelowych windach - durian. Dla odważnych polecam do spróbowania, dla ciekawych - przegląd poniżej.


 It is mix of people, culture and above all FOOD. Food is something that matters a lot for ordinary Malay people. The first word actually I have learnt from them was actually food - makanan. There is not really one cuisine that rules Kuala Lupmur but there is mix of Thai, Malay, Japaneese, Chinese, Indian, and what’s the best – there is room for everyone. So, trying them all may sound like a great challenge to one’s stomach, but believe me it is so delicious and fresh that should not make you a harm.
The best fun was actually trying all the exotic fruits, and yes, even forbidden in the elevators durian!





Rumbutan fruit


Mangosteen


Dragon Fruit



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz